- Szykują uroczystość. Chrzciny królewny. O jak cudownie. Kiedy?
- Za dwa dni.- Powiedział Diaval. Uśmiechnęłam się do niego. Dwa dni zleciały nam niezwykle szybko.
- Diaval zawołaj Endie. Idziemy na chrzciny- Powiedziałam. Po jakimś czasie byliśmy na miejscu. Weszliśmy na salę Endie w postaci wilka a Diaval w postaci kruka. Gdy jednak jakiś strażnik zbliżył się do nas przemienili się w ludzi.
- Co za uroczystość królu Stefanie. Tak wielu gości. Cóż jednak poczułam się nieco dotknięta nie otrzymawszy zaproszenia.
- Uraziliśmy cię?- Zapytała córka Henryka. Jednak wdała się w matkę.
- Nie skąd że. A na dowód ja także wręczę waszej córce dary.- Powiedziałam i podeszłam do kołyski.
- A teraz słuchajcie wszyscy! Wasza córka wyrośnie na piękną i radosną dziewczynę, zdolną podbić każde serce. Lecz zanim zajdzie słońce w dniu jej szesnastych urodzin skaleczy się wrzecionem kołowrotka i zapadnie w sen głęboki jak śmierć. I nie obudzi się nigdy, przenigdy. Jednakże jest sposób aby obudzić królewnę. Wystarczy pocałunek kogoś, kto ją szczerze kocha. Urok ten niech trwa po wsze czasy, nie ma siły która go odczyni!- Powiedziała i całą trójką wyszliśmy z pałacu.
<Diaval?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz