Diaval szybko znalazł Filipa. Ruszyliśmy do zamku. Dotarliśmy do zamku dość szybko. Cóż czy ten Stefan nie mógłby być bardziej oryginalny? Wszystko było identycznie jak pięćset lat temu. Szybko dotarliśmy do komnaty Aurory. Jak się spodziewałam pocałunek Filipa nie obudził Aurory.
- A widzisz? Nie każdy może liczyć na prawdziwą miłość.- Powiedziałam i wyszłam zza zasłony. Podeszłam do łóżka na którym leżała Aurora.
- Nie proszę o wybaczenie bo tego nie da się wybaczyć. Zatraciłam się w bólu Drakoni i gniewie. Chciałam żeby twój ojciec cierpiał.- Zakończyłam i pocałowałam ją w czoło. Dalej wszystko potoczyło się jak dawniej.
- Czyli wracamy teraz do Kniei?
- Jeśli tylko chcesz.- Odparłam Aurorze. Weszliśmy do sali tronowej która okazała się być pułapką.
<Diaval?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz