-No wiadomo, tak to jest z miłością w pewien sposób tak pokazuje, że ją obroni od wszystkiego co złe-powiedziałam.
-Dobrze powiedziane-potwierdził Kazan.
-To wracajmy do treningu-powiedziałam i poszliśmy na tor.
Trenowaliśmy parę minut po czym poczułam się dziwnie i spadłam z drabinek na których aktualnie byłam.
-Endie w porządku?-podszedł do mnie Kazan.
-Kazan.
-Tak?
-Muszę przerwać trening na chwilę.
-Ok, ale o co chodzi?
-Jestem w Knieji już miesiąc i muszę na jakiś czas wrócić w moje strony.
-Aha... a ile cię nie będzie?
-No w tym rzecz, że nie bardzo wiem. Ale mniej więcej dwie godziny.
Kazan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz