Wstałem jeszcze przed wschodem słońca. Dzień zapowiadał się świetnie. Niedługo po mnie wstała Diabolina.
- Dzień dobry kochanie ty moje najdroższe.- Powiedziałem do niej.
- Cześć Diaval.- Powiedziała Diabolina.
-
Trzeba będzie zacząć przygotowania do popołudniowej uroczystości.-
Powiedziałem. Diabolina skinęła głową. Po chwili zjawiły się jej druhny z
Kartofelią, Młotylią i Kocopolą. Zabrały Diabolinę do jednego pokoju a
ja poszedłem do drugiego. Postanowiłem się przebrać. Poszedłem do
pomieszczenia w którym trzymaliśmy wodę i wyjąłem brzytwę zrobioną z
kryształu. Ogoliłem się i poszedłem nad jezioro. Popływałem chwilę i
wróciłem do domu. Kiedy tam dotarłem czekali już na mnie moi drużbowie i
przewodniczący ceremonii ślubnej.
- Diaval nie przebierasz się? Lepiej się pospiesz bo nie zostało już dużo czasu.- Powiedział Merlin.
-
Dam radę. Wy też się lepiej przebierzcie.- Powiedziałem. Kazan,
Syriusz i Merlin przemienili się w ludzi. Każdy z nich był przebrany w
odświętne szaty w rozmaitych barwach. Kazan miał na sobie srebrno-złote
spodnie i koszulę z czarno-złoto-srebrnym płaszczem z wyhaftowaną czarną
wilczą głową. Syriusz był ubrany podobnie jak to zazwyczaj jest między
braćmi lub członkami tego samego rodu. Obaj mieli elegancko przycięte
brody i zaczesane włosy. Merlin mimo że był bratem ich prapradziadka
różnił się od nich niezwykle. Stał bowiem przede mną stary, postawny
mężczyzna o eleganckiej siwej brodzie, krótko przystrzyżony, w
biało-złotej todze z srebrno-złotym płaszczem na którym wyszyto orła.
Wszyscy trzej wyglądali jak co najmniej książęta. w porównaniu z nimi
Filip nie wyglądał wcale na króla.
- Z którą druhną idziesz w parze Kazan? Wyleciało mi to z głowy.
- Ja z Endie a Syriusz z Drakonią. Wszyscy domyślają się z kim idzie Filip.- Odparł. Skinąłem głową.
- Wyglądacie świetnie.- Stwierdziłem.
-
A ty wprost przeciwnie. Idź się przebrać.- Powiedział Merlin i
wprowadził mnie do pokoju. Na krześle leżały elegancko poskładane
ubrania w czerwono-czarnych barwach. Szybko się ubrałem a Merlin
przyniósł mi płaszcz. Przyjrzałem się mu. Był czerwono-złoty a jego
brzegi zdobiło białe futro. Na samym środku płaszczu widniał czarny
wizerunek kruka z złotymi oczyma.
- Teraz wyglądasz jak należy.- Zawyrokował Merlin z uśmiechem.
- Merlinie powiedz mi ile ty masz lat?- Palnąłem ni z tego ni z owego.
-
Już dawno przestałem liczyć ale będzie gdzieś tak dziesięć tysięcy
pięćset pięćdziesiąt pięć lat.- Odparł i klepnął mnie po plechach.
Uśmiechnąłem się. Wyszliśmy i udaliśmy się do drzewa wróżek gdzie miał
się odbyć ślub. Goście zajęli miejsca w ławkach a Merlin na
podwyższeniu. Za kilka chwil miałem wejść do konstrukcji utworzonej z
kwiatów i zająć miejsce koło Merlina. Denerwowałem się bardzo. Kazan
zajął miejsce po mojej prawej stronie a Syriusz po lewej. Filip miał iść
za nami. Bracia byli w postaci wilków choć mieli stać koło mnie jako
ludzie. Pewnym krokiem wkroczyliśmy do kaplicy. Gdy tylko
przekroczyliśmy jej próg odezwały się trąby oznajmiające przybycie pana
młodego. Kazan i Syriusz zaczęli się przemieniać i wywołali tym efekt
podobny do fajerwerków. Po pokonaniu pięciuset metrów dotarliśmy do
Merlina. Ja zająłem miejsce koło przewodniczącego a moi drużbowie po
prawej stronie. Kilkanaście minut później w wejściu pojawiła się
Diabolina. Trąby ponownie się odezwały. Moja narzeczona wyglądała
pięknie. Miała na sobie białą suknię, włosy swobodnie spływały jej po
plecach i ramionach. Za nią ciągnął się długi welon oraz
biało-złoto-srebrny płaszcz. Gdy doszła do podwyższenia wziąłem ją za
rękę i wprowadziłem na miejsce obok siebie.
-
W dzisiejszym dniu zebraliśmy się tu aby być świadkami zawarcia
związku małżeńskiego między Diavalem a Diaboliną, królową Kniei oraz
koronacji królewskiej pary. Kto jest przeciwny zawarciu tego związku
niech odezwie się teraz lub zamilknie na wieki.- Powiedział Merlin.
Rozejrzałem się dookoła. Przy ścianach stali członkowie gwardii
królewskiej, którą utworzył Kazan razem z braćmi. Nikt nic nie mówił.
-
A więc skoro nie ma sprzeciwu aby Ci dwoje zostali małżeństwem niech
wypowiedzą słowa przysięgi.- Powiedział Merlin i uśmiechnął się.
-
Ja Diaval, pierworodny syn mojego ojca, z rodu kruków kniejańskich
biorę sobie Ciebie Diabolino za najukochańszą i jedyną żonę i ślubuję Ci
miłość, wierność i to że nie opuszczę Cię nigdy dopóki śmierć nas nie
rozłączy.- Powiedziałem.
-
Ja Diabolina, wielka królowa Kniei, z rodu Strażniczek Kniei biorę
sobie Ciebie Diavalu za najukochańszego i jedynego męża i ślubuje Ci
miłość, wierność i to że nie opuszczę Cię nigdy dopóki śmierć nas nie
rozłączy.- Powiedziała Diabolina. Uśmiechnąłem się do niej po chwili
podeszła do nas Aurora i Filip z kryształowymi obrączkami. Wziąłem
mniejszą i powiedziałem:
-
Przyjmij tę obrączkę na znak mojej miłości i jako przypieczętowanie
naszego związku.- Zakończyłem i włożyłem jej obrączkę na palec.
-
Przyjmij tę obrączkę na znak mojej miłości i jako przypieczętowanie
naszego związku.-Powiedziała Diabolina i włożyła mi obrączkę na palec.
Po chwili podeszli do nas Drakonia i Syriusz z amuletami.
- Przyjmij ten amulet jako symbol mojego serca, które zawsze jest przy tobie.- Powiedziałem i założyłem jej amulet.
-
Przyjmij ten amulet jako symbol mojego serca, które zawsze jest przy
tobie.-Powiedziała i założyła mi drugi amulet na szyję. Po chwili Endie
i Kazan podeszli do nas z koronami ślubnymi.
-
Ja Diaval koronuję Ciebie Diabolino na królową mojego serca, które od
dziś tylko do Ciebie należy.- Powiedziałem i założyłem jej koronę.
-
Ja Diabolina koronuję Ciebie Diavalu na króla mojego serca, które od
dziś tylko do Ciebie należy.-Powiedziała a korona powędrowała na moją
głowę.
-
Przysięga została zawarta. Teraz niech pocałunek przypieczętuje wasz
związek.- Powiedział Merlin. Pocałowaliśmy się a wszyscy zaczęli bić
brawa.
<Diabolina?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz