Walczyłem z kilkunastoma wojownikami na raz. Raz po raz spoglądałem w stronę Diaboliny. Za każdym razem walczyła jak lew. Gdy powaliła Henryka przypomniałem sobie dlaczego się w niej zakochałem. Wróciłem do walki Gdy Henryk upadł z konia jego wojownicy zaczęli się wycofywać. Kiedy jednak znów spojrzałem w stronę Diaboliny ta leżała na ziemi ciężko łapiąc powietrze. Henryk leżał z wyciągniętą przed siebie ręką Zrozumiałem że musiał dotknąć jej czymś stalowym. Jakby nie było z wiekiem odporność na stal się zmniejsza. Wydałem z siebie ryk i nie bacząc na zagrożenie przemieniłem się w człowieka i podbiegłem do niej.
- Diabolino spokojnie. Uspokój się.- Powiedziałem do niej. Na dźwięk mojego głosu nie łapała już powietrza tak łapczywie. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do naszej chatki. Położyłem ją na łóżku i przyniosłem wody na okłady. Następnego dnia Diabolina czuła się już lepiej i obudziła się.
<Diabolina?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz