Uśmiechnęłam się do niego.
- Jak to wszędobylskie wróżki na pewno widziały.- Mruknęłam.
- Będą gadać.
- Niech sobie gadają.- Odparłam. Diaval obdarzył mnie tym swoim słynnym uśmiechem i przemienił się w kruka. Postanowiłam przejść się po Kniei skoro mój towarzysz i chyba jedyna osoba z którą miałam ochotę rozmawiać postanowił nieco po szpiegować. Ruszyłam w kierunku bagien. Niestety w mojej wędrówce która miała być SAMOTNA przeszkodziły mi nasze wszędobylskie wróżki czyli Kartofelia, Młotylia i Kocopola.
- Diabolino chciałybyśmy Ci coś powiedzieć.
- Słucham.
- No więc stwierdziłyśmy że Knieja powinna mieć króla.
- To żeście wymyśliły.- Zaśmiałam się choć wiedziałam że mają rację.
- Już 400 lat rządzisz sama.
- Nie sama. Diaval mi pomaga.- Odparłam ze złością.
- A co jeśli jego zabraknie?
- Wtedy pomyślimy.- Mruknęłam.
- Diabolino jest odpowiedni kandydat.- Powiedziała Kartofelia.
- Kto taki?- Zdziwiłam się.
- Właśnie on.- Powiedziała Kocopola. W tej właśnie chwili zjawił się Diaval. Byłam mu niezwykle wdzięczna za zakończenie tej nie miłej rozmowy.
<Diaval?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz