Wstałam rano i od razu zauważyłam jakieś poruszenie wśród mieszkańców Kniei.
- Diaval wstawaj.- Powiedziałam.
- Co?- Zdziwił się przecierając oczy.
- Widzisz? Co oni tacy poruszeni.
- Nie wiem.- Mruknął.
- Lecimy to sprawdzić.- Zawyrokowałam. Diaval niechętnie ale przemienił się w kruka i już kilka chwil potem byliśmy w centrum zamieszania.
- Diaval leć do zamku.- Mruknęłam do kruka. On natychmiast wykonał polecenie.
- Moi drodzy co tu się dzieje?
- Magnolia wychodzi za mąż!- Krzyknęła Młotylia.
- Kiedy?- Zapytałam zdziwiona.
- Nie wiemy.- Odparła Kartofelia.
- Zaraz się dowiemy.- Powiedziałam. Usiadłam na kamieniu. Zaczęliśmy czekać na powrót Diavala. Po godzinie był już z powrotem.
- I co?
- Magnolia wychodzi za mąż. Jutro.- Powiedział sapiąc.
- Słyszycie. Kartofelia, Młotylia i Kocopola wy będziecie gośćmi na ślubie poza mną i Diavalem oczywiście.
- Co? Ale to nie ładnie wpraszać się na ślub.- Powiedziała Kocopola.
- To życzenie Aurory.- Powiedziałam. Razem z Diavalem wróciliśmy na nasze drzewo. Następnego dnia z samego rana cała Knieja przygotowywała się do uroczystości. Diavala nigdzie nie mogłam zobaczyć. Kiedy wreszcie się zjawił w ogóle nie przypominał kogoś kto zamierza udać się na jakąś uroczystość.
- Jak ty wyglądasz?
- Jak ktoś kto właśnie wrócił z bagien.- Powiedział.
- Wiesz że idziemy na ślub Magnolii?
- Jasne ale i tak będę krukiem.- Skwitował.
- O nie, nie tym razem. Aurora chciała żebyś był tam jako człowiek idź się wykąp.- Powiedziałam.
- Już.- Powiedział i po paru chwilach wrócił.
- To lecimy.- Powiedziałam. Kilka chwil potem byliśmy już na miejscu.
<Diaval?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz